niedziela, 25 listopada 2012

Czytanie rozkładu jazdy

Dobiegam, słyszę sygnał, jeszcze próbuję wskakiwać...to jednak nie metro, a konduktor wcale nie wygląda z pierwszych drzwi. Żegnają mnie twarze, które szczęśliwie napawają się ciepłem pociągu do którego nie dane było mi  wskoczyć..cóż trzeba czekać na następny.

Nie jest najgorzej, bo ani nie błądzę, ani też nie mam żadnych problemów z odczytaniem rozkładu jazdy. Po chwili zastanawiam się jednak czy zawdzięczam to wyjątkowej inteligencji czy temu,że rozkład służył mi tylko za potwierdzenie tego, co sprawdziłem w necie. Trzeba się będzie tym rozkładom przyjrzeć. A dlaczego? Bo czas oczekiwania skracają mi trzy sympatyczne niewiasty  - co trzy głowy to nie jedna.... Pociąg ma według rozkładu przyjechać za pięć minut, innej opcji dojazdu nie mają, na peronie są dobrym, więc oferowanie pomocy uważam za zbędne. I słucham przez te pięć minut - bo dzielić można się wiedzą jaki i niewiedzą: "ale ja nie wiem jak się to czyta", "patrzysz na zły kierunek", "czy jest jakaś instrukcja", "patrzysz na przyjazdy"....
I w końcu pociąg nadjeżdża, a rozkład jazdy pozostaje nierozszyfrowany. Czy jest tak zawiły? (Nie wykluczam) Czy to rozkład dla ludzi z przedwojenną maturą? (tyle ostatnio utyskiwania na poziom polskiej edukacji) Czy może pora była zbyt późna?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz