piątek, 1 listopada 2013

Po przerwie - kinowo - jesiennie

Nie mam ostatnio ani czasu, ani chęci na pisanie. Ma to też oczywiście swe dobre strony. Przynajmniej nie przyczyniam się do zaśmiecania netosfery. Z braku śmieci ktoś może z nudów ruszyć się sprzed komputera, trafić do biblioteki i spędzić na przykład kilka nocy z Dostojewskim.

Głowa już coraz gorsza (?) i jak nie odnotuję, to kolejne obejrzane filmy zacierają mi się w pamięci ( być może to naturalna selekcja, widocznie wstrząs był żaden, albo za mały, by film został zapamiętany).

Odnotowuję zatem tylko dwa, które wciąż jeszcze pamiętam z ostatnio obejrzanych:

"W imię.." Małgorzaty Szumowskiej - napisano o tym filmie dużo; co napiszę ja? Ostatnia scena całkowicie według mnie zbędna ( podobnie jak zbędna była ostatnia scena "Pokłosia" Pasikowskiego). Sam film dobrze skrojony i poruszający - dramat człowieka rozdartego, targanego silnymi emocjami, człowieka, który wie i czuje - zdecydowanie dobry film.

"Ida" Pawła Pawlikowskiego - w filmie tym nie ma jednej fałszywej nuty; zamiast epatowania brutalnością jest miejsce na wyobraźnię widza; genialna Kulesza; warto zobaczyć i pomyśleć nad tym, jak skomplikowane są człowiecze losy.