poniedziałek, 3 lutego 2014

Jesteśmy....?

Jesteśmy więźniami własnej seksualności...?
Druga część Nimfomanki Larsa von Triera za mną.
Początkowo pusta sala kinowa, stopniowo, pod koniec reklam, zapełnia się widzami.
I tylko tego szaleńczego chichotu, wydawanego przez jedną z oglądających, nie rozumiem...
Wprawdzie na początku wciąż jeszcze bawieni jesteśmy satyrycznym ujęciem seksu, ale już po chwili w inne tony przyjdzie się nam wsłuchać....cierpienie, samotność, wstyd, wykluczenie, coraz mocniejsze sceny. Wydaje mi się czasem, że coś już w życiu widziałem i coś już przynajmniej wyobraźnią objąłem, a jednak były momenty, kiedy chciałem wyjść. Mocne uderzenie.We władzy prymitywnych instynktów pozostajemy...