czwartek, 24 stycznia 2013

Związki partnerskie

Czemu taki tytuł? Bo sprawa jest ważna, a ja muszę się douczyć, bo nie wszystko w tej materii jest dla mnie jasne.Zauważyłem zaś, że najwięcej czytelników przyciągnął post o tolerancji, jest więc szansa, że i dzisiejszy tytuł będzie cieszył się popularnością, a komentarze czytelników pozwolą mi dowiedzieć się czegoś więcej.

Dla jasności: uważam, że każdemu wolno kochać, a równe prawa to nie przywilej. Sytuacja w której próbuje się zaklinać rzeczywistość i twierdzić, że ktoś dla kogoś jest obcą osobą, choć osoby te przeżyły dziesięć, dwadzieścia czy pięćdziesiąt lat razem wydaje mi się kuriozalna. Kwestie dot. prawa do otrzymania zwłok zmarłej partnerki/partnera celem pochówku, kwestia dziedziczenia czy możliwości otrzymania informacji o stanie zdrowia nieprzytomnej bliskiej osoby są dla mnie oczywiste i tylko ograniczenia mojej wyobraźni nie pozwalają mi zrozumieć czemu jeszcze w naszym kraju nie są uregulowane w taki sposób, by ludzie nie musieli udowadniać,że nie są wielbłądami.

Nie rozumiem też tych wszystkich lamentów dot. zamachu na tradycyjną rodzinę. Ludzie mają prawo być równo traktowani, a rodzina, jeśli dobrze funkcjonuje, to przetrwa i o żadnym zamachu mowy tu być nie może. Czy ktoś proponuje by komuś zabraniać zawierania  np. małżeństwa w kościele katolickim?

Druga kwestia: często związki partnerskie przedstawiane są jako sprawa dot. tylko osób homoseksualnych; a dotyczą przecież zarówno osób homoseksualnych jak i heteroseksualnych.

Braki mej wiedzy dotyczą różnicy między ślubem cywilnym, a związkiem partnerskim. Czy chodzi tu o pozbycie się całej gamy stereotypów, wyobrażeń, schematów, które wiążą się z naszym wyobrażeniem o małżeństwie czy o coś innego? Przyznaję, że brakuje mi  tego typu  rozważań  w debacie.

Z innego poziomu zauważam oczywiście, że różnica między ślubem cywilnym, a związkiem partnerskim jest taka, że ten ostatni mogłyby zawrzeć osoby tej samej płci, a ten pierwszy zarezerwowany jest dla kobiety i mężczyzny ( przynajmniej w Polsce).

A na koniec jeszcze cytata ( do przemyślenia) z ostatniej "Polityki" nr 4(2892) - Michał Znaniecki (rozmowa przeprowadzona przez Joannę Cieślę) na pytanie: "Miałoby dla pana znaczenie zalegalizowanie pana związku w świetle polskiego prawa?" odpowiada:

" Tak, chociaż dla mnie osobiście w tej chwili nie jest to konieczne. Ale istnienie takiej prawnej możliwości zmienia świadomość ludzi, uspokaja emocje. Jednak z mojej perspektywy jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest legalizacja małżeństw jednopłciowych na takich samych zasadach jak małżeństwa osób dwóch płci. Wyłącznie to daje poczucie zrównania całego społeczeństwa, specjalne regulacje antydyskryminacyjne nie mają sensu, pogłębiają tylko podziały."

Przy okazji z tego samego artykułu dowiaduję się czegoś nowego i przykrego o słynnym Florianie Znanieckim, którego teksty kiedyś mi serwowano. Czytam słowa Michała Znanieckiego: " (...) po kilku latach od tamtej sytuacji mama zadzwoniła z wiadomością, którą akurat uzyskała, że mój dziadek Julian Znaniecki popełnił samobójstwo z powodu własnego homoseksualizmu - został odrzucony przez swojego ojca Floriana, wielkiego socjologa, profesora"  Jak się okazuje, intelekt nie zawsze idzie w parze z otwartością.








wtorek, 22 stycznia 2013

Można

Można być miłym i można życie uczynić łatwiejszym. A wystarczy tylko trochę życzliwości i chęci do pracy.

Przygody ze służbą zdrowia często są przedmiotem rozmów i artykułów. Zwykle związane są z narzekaniem.

Dla równowagi napiszę  coś pozytywnego. Pani doktor szybko wypisała skierowanie na badania, a pani pielęgniarka zgodziła się pobrać krew poza wyznaczonymi godzinami - nikt nie czekał na inne badania, próbki nie zostały jeszcze wysłane do laboratorium.

Mówię, że  bardzo dziękuję i komplementuję, że pani  taka "pełna energii i chęci do działania" - słyszę, że nie ma za co dziękować i że problemy zostawia się w domu, a w pracy trzeba być uśmiechniętym.

Tak trzymać! Od razu świat jakiś lepszy się wydaje!

niedziela, 20 stycznia 2013

Myśli usłyszane

Często słyszymy myśli różne. Często są to myśli najprostsze, banalne, a jednak czasem zdarza się tak,że to właśnie one coś w nas poruszają, zapadają głęboko w naszą świadomość i domagają się zapisania, opisania i ciągłego przypominania.

Kiedyś ktoś mi powiedział, że takimi słowami były zamieszczone na moim podróżniczym profilu słowa: "Life is too short to drink bad wine".

Mnie zaś wczoraj uderzyły swą prostą i prawdą słowa: "Życie jest zbyt krótkie by być nieszczęśliwym".
To prawda; wbrew pozorom życie jest bardzo krótkie, warto więc chyba robić wszystko by przeżyć je nawet nie tyle autentycznie co twórczo i w sobie tylko właściwy sposób.

Nie unikniemy wprawdzie w ten sposób błędów, ale przynajmniej nie będziemy żałować tego, czego nie zrobiliśmy.

Ps. A w głowie ostatnio znowu myśli o wolności, odpowiedzialności i szale uczuć.

Najnowsza "Anna Karenina" nie rzuciła mnie na kolana. Film w konwencji bardzo teatralnej, co wydaje się być ciekawym pomysłem, zważywszy na to,że  życie rosyjskiej arystokracji było jednym, wielkim teatrem.Chwilami nudnawy i nie w pełni oddający bogactwo świata Kareniny.

Warto było jednak przypomnieć sobie udręki tej, która nie mogła wpasować się w ramy świata, w którym przyszło jej żyć. Problem wciąż aktualny, bo zawsze jest jakiś procent "niesformatowanych".

A wolność? Albo mamy wolność albo poczucie bezpieczeństwa. Albo utrzymujemy wciąż niestały poziom wolności ograniczonej. Trudne zadanie i sztuka mądrego życia - nie każdy zostaje w niej mistrzem.

czwartek, 3 stycznia 2013

Myśli nieuczesane

Wiele myśli nieuczesanych w głowie: tych o świętach - że dla wielu wcale nie jest to czas radosny, tych o opresyjnym wymiarze kultury, oraz o tym, że świat nie wiedzieć czemu każe nam co roku cieszyć się 31. XII

Wiele myśli o ja i o tym jak postrzegamy siebie i jak jesteśmy postrzegani.

Kilka myśli o osobach bliskich i o tym, co choć możliwe, teraz jeszcze niewyobrażalne.

W życiu chyba najciekawsze jest to, że nawet jeśli z precyzją szwajcarskiego zegarmistrza je zaplanujemy, to i tak nas zaskoczy. Czasem deszczem, czasem słońcem. Ale jak nie trwać, skoro po deszczu jest tęcza?

Impresje z Wiednia na szybko: piękne iluminacje, ponowna fascynacja muzeami -Klimt i Schiele, tabuny turystów, przerażające kolejki do restauracji i kawiarń, kiepski tort Sachera, kilka pięknych widoków; kilka osobowości spotkanych w drodze.