poniedziałek, 17 grudnia 2012

Weekend pełny wrażeń

Cały czas oscyluję pomiędzy pisaniem o tym, co ogólne, a tym, co szczegółowe. Pomiędzy obserwacjami sfery publicznej, a obserwacjami swojego wnętrza ....wciąż brakuje mi właściwej formuły.

Weekend bardzo intensywny. Zaczął się w kinie - film Bojana Vuletica "Przewodnik po Belgradzie z piosenką weselną i pogrzebową". W kinie, które przez wiele lat należało do moich ulubionych w Warszawie - w Lunie. Zawsze powracam tam z sentymentem. I lubię to, że nie ma tam tłumów.

A film? Czy cokolwiek mogło się po takim filmie potoczyć inaczej? Belgrad - miasto miłości, emocji, muzyki, szalonych toastów i picia na umór. Miasto, w którym się nie zasypia. W tym mieście człowiek pada. Pada ze złości, z niemożliwej miłości, z nadmiaru namiętności, z wielości wlanych w gardło litrów. Wspaniały film dla tych, którym brakuje w zachodnim, ułożonym (przynajmniej z pozoru) świecie, szaleństwa, prawdy i chaosu.

A potem wizyta w gruzińskiej knajpie - zbyt wczesna jednak chyba  była pora, a może nie ta szerokość geograficzna; dość, że nie miejsc nie było, a na parapecie czy na żyrandolu jeszcze napitków nie serwowano.
Czy to jednak problem? W innej scenerii wino zostało wypite. Dużo tego wina było...I choć tańców nie było (a szkoda), to emocje były.

A rano trzeba było wstać, walczyć z uporczywym bólem głowy i pędzić na śniadanie. I tu obserwacja ogólna: jeszcze dwa, trzy lata temu śniadania w knajpkach były czymś dosyć egzotycznym, a teraz? We Wrzeniu Świata miejsc nie było;wygrywa więc Powiśle i O Obrotach ciał niebieskich - tam, fartem  udaje się nam zająć miejsce. A miejscówka jest całkiem miła i dobrze karmią.
Dwie godziny drzemki  po śniadaniu i trzeba wbić się w garnitur i pozostając w muzycznym klimacie ( wciąż w uszach pobrzmiewały mi pieśni chór z filmu Vuletica) kierować się na piękny, krużgankowy dziedziniec Politechniki Warszawskiej, by posłuchać  muzyki Bernsteina w West Side Story! Miły wieczór i miły koniec intensywnego weekendu!
A dziś poniedziałek - już bez muzyki....:-(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz