czwartek, 13 grudnia 2012

Cykl Emocje II

Pisać mi się nie chce. Z tyłu głowy pobrzmiewa: " (...) żeby się nam chciało chcieć". A co zrobić jeśli się nam nie chce?

Jakieś ogólne zniechęcenie, zmęczenie i brak energii. Kiepski stan. Nic gorszego niż brak emocji, niech będą złe albo dobre, ale niech będą.

Pozostają do opisania absurdy egzaminacyjne. Trudno je opisać, bo system wymęczył mnie na tyle, że po wyczekanym: "wynik egzaminu pozytywny", nic poza wykrztuszeniem "dziękuję" się we mnie nie zadziało. Refleksyjnie oczywiście narodziła się ulga i radość, ale spontanicznie nic, wielkie nic....

System zmęczył mnie tak, że wiedziałem,że albo ja, albo oni. Kiedyś sądziłem,że po jednej stronie są prawi egzaminatorzy, a po drugiej są egzaminowani i jeśli tylko ci ostatni dobrze się przygotują to oczywiście zakończą egzamin z wynikiem pozytywnym. Teraz już wiem, że sytuacja jest bardziej złożona.

Dosyć dziwne jest to, że egzamin państwowy na prawo jazdy, choć obiektywnie jeden z prostszych, jakie w życiu człowiekowi przychodzi zdawać, dla wielu pozostaje tym najstraszniejszym. Ludzie nabawiają się wrzodów, nerwy tracą, a biznes się kręci...bo każdy niezdany egzamin to kolejna opłata...gdyby w ten sposób funkcjonowały uczelnie wyższe, to z pewnością ich sytuacja finansowa byłaby doskonała.

System choć odświeżony, zachował w swych szeregach także tych, którzy pracowali jako egzaminatorzy lat temu dziesięć i piętnaście temu (może stąd te straszne, smutne miny; bo rzeczywistość już jednak inna..)...a jak kiedyś bywało?...i wówczas jakoś nikt nie mówił o bezpieczeństwie, a teraz nagle wszyscy (niby) troszczą się o to,żeby byle kogo na ulice samochodem nie wypuścić. Należy więc delikwenta przywitać miną pracownika zakładu karnego, zestresować i wykazać, że nic nie umie.

Oczywiście należy oddać sprawiedliwość tym egzaminatorom, którzy nie zapominają o kulturze, dobrej atmosferze i  obiektywizmie. Skłonny jednak jestem stwierdzić, że stanowią oni mniejszość. A panie z kas w ośrodkach egzaminacyjnych (w większości) można by żywcem przenieść do Muzeum Komunizmu.

Wszyscy władni powinni zastanowić się nad tym, co jest z tym egzaminem nie tak? Zdawalność mała, atmosfera w większości przypadków okropna, bezpieczeństwo na drogach pomimo nowych form egzaminowania nie zwiększyło się drastycznie, narzekających na ten egzamin tysiące.... I niby tak wszyscy bez powodu narzekają od lat?

Dobrze, że mam to za sobą i dobrze,że nie znienawidziłem całego świata przy okazji; a ten katolik, który mi kiedyś obiecał, że poćwiczy ze mną skręty, a potem w zabieganiu swoim biznesowym o sprawie zapomniał, niech pamięta, że trzeba się z braku pomocy bliźniemu wyspowiadać:-) Bliźni sobie poradzi, ale odnotuje, taka już marna natura bliźniego....

1 komentarz:

  1. Gratulacje!!! Blixniemu wybacz po chrześcijansku i ciesz sie prawkiem;)

    OdpowiedzUsuń