Świat się zmienia to frazes, ale tylko dopóty zmiany te nie dosięgają nas bezpośrednio. Świat się zmienia i albo za nim nadążymy, albo ....zostaniemy wyrzuceni na jego margines. Cały problem polega na tym,że na nic zda się zaklinanie życia i mówienia "to nie mój świat". Świat nie przestanie się od tego zmieniać.
Wkraczam więc do blogosfery. Dosyć niepewnie. Dlaczego? Bo to co z czasem niezwykle proste, na początku mnoży tylko problemy i czas zabiera. Chodzi mi o czystą przyjemność pisania, a tu... trzeba się głowić i wyborów dokonywać. Wpisuję na chybił trafił nazwy darmowych ( tak przynajmniej wierzę) systemów blogowych i okazuje się, że...np trzeba wybrać kategorię bloga, a nie przewidziano kategorii "życie". Przewidziano kategorię "życie codzienne", tak, jakby życie miało się dzielić na codzienne i odświętne. Wracam więc do poprzedniego systemu blogowego, którego nazwa gdzieś mi w głowie świta i ląduję na blogerze. Świat się rzeczywiście zmienia, bo choć tu obsługa jest prosta, to problemem okazuje się wybór nazwy - pierwsze trzy, które przychodzą mi do głowy są już zajęte (nie jesteśmy tak kreatywni, jak chcemy o sobie myśleć). Czwarta, najgłupsza jest trafiona: zamiast maili, bo świat się zmienia, czasu mam coraz mniej ( ciekawe, że każdy łudzi się, że czas można mieć, a przecież czas się przeżywa, a nie posiada), i maili produkuję ostatnio coraz mniej. Będzie więc taki blog - mail ogólny, do znanych mi i nieznanych - z elementami fikcji i nie-fikcji, jak to w życiu. A że mam tendencję do rozwlekłego pisania, to tłumów czytelników się nie spodziewam - świat się zmienia i zdaje się, że teraz ludzie wolą krótko i z obrazkiem:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz