Nie, nie jest źle, jest dobrze, a nawet bardzo dobrze.Uczciwie, zupełnie nie po polsku, przyznać należy, że życie dobrze mnie traktuje; choć wiadomo, że czasem są upadki i wzloty, a kto słuchał muzyki w liceum tekst zna.
Impas dotyczy zupełnie czegoś innego. Języka i od dawna we mnie tkwiącego przekonania, że język jest nie tylko nosicielem znaczeń, ale i sam coś znaczy. A jeśli tak, to dwie drogi pisania się rysują: oddać się językowi, pozwolić się prowadzić, niech sam język tworzy rysy, charakterystyki, style, zabawne zestawienia, niech jego brzmienie tworzy wydarzenia. To zawsze mnie pociągało, wsłuchać się w język; bez misji, bez uprzedniej treści do przekazania, czysta zabawa. Droga druga: język jest przezroczystym narzędziem, - zatem to ja poznaję, opisuję. W moim zaś wypadku zapisuję. Drugie podejście nieco naiwne, wciąż jednak pozostaje kuszące.A jeśli uwzględnić fakt, że nie lubię robić notatek (bo wciąż je gdzieś gubię), a blog jest wciąż w tym samym, wirtualnym miejscu, to droga czystego opisu/zapisu staje się pociągająca. Dawniej notatki byłby pewnie czynione w kalendarzu, a teraz, choćby wyrywkowo można odnotować wydarzenia tu. Czy kiedyś do nich wrócę? Pewnie nie, ale dobrze jest wiedzieć, że jest do czego wracać.
Subiektywny wybór wydarzeń ostatnich; kolejność dowolna, chronologia też:
"Papusza" -( reż. Joanna Kos-Krauze, Krzysztof Krauze); wspaniała Jowita Budnik, poruszająca muzyka; wszystko niezwykle malarskie, poetyckie; wędrować z taborem; rola pisma (?); ludzkie losy, wyboru; talent - błogosławieństwo i przekleństwo. Kilka rozmów z osobami, które jeszcze pamiętają akcję osiedleńczą, kilka myśli o tych wszystkich skrzywdzonych ludziach.
"Płynące wieżowce", które zwykłem nazywać Płonącymi wieżowcami (skąd to przejęzyczenie?) (reż. Tomasz Wasilewski) - piękny, wzruszający film; dobrze zagrany; pamiętam, że siedziałem i myślałem, że niczego nowego się z niego nie dowiem, ale po chwili, może dwóch, film mnie wciągnął i zmusił do myślenia. Zdecydowanie potrzebny; lepszy niż "Siła przyciągania" Freiera Falla. Dużo bardziej przekonywujący; i ...smutny, bo ostatecznie wszyscy mają tam przerąbane ( zmiana rejestru języka?); czym jest miłość? czym jest chęć utrzymania statusu quo?
Wieczorna, a właściwie nocna wizyta M., miło było się zobaczyć, choć nie przestaje mnie opuszczać przekonanie, że znajomość ta obumiera i próby jej reanimacji, jako skazane na porażkę, zbytecznym są trudem (choć trudzę się coraz mniej:-) ; a szkoda, bo psychika i historia tego człowieka wciąż mnie interesuje, a poczucie humoru wciąż bawi.
Spotkanie ( jedno z wielu ostatnio) z Ma. - ten sam urok, i ta sama czerwona pomadka; i zawsze ta sama wielkoduszność do świata.
Piwkowanie wieczorne z W. - wychodzi na to, że jestem skrajnie nietolerancyjny - nie umiem ( poza nielicznymi, ale to bardzo nielicznymi wyjątkami) wymienić wad swoich przyjaciół, znajomych etc Wnioskuję więc, że spędzam czas tylko z tymi, których akceptuję w 100% i w których nic mnie nie wkurza. A może należałoby nad sobą pracować i utrzymywać kontakty także z tymi, w których coś mnie irytuje? Pocieszające, że ludzie z mojego otoczenia wiele mych wad wymienić umieją (a zatem ja święty nie jestem, a towarzystwo mam wyrozumiałe).
"Przedstawienie świąteczne" reż. K. Janda - rodzinno- świąteczne wyjście do teatru; śmiesznie, ładnie, w dobrym tempie; można się pośmiać;
"Alicja, Alicja" reż. M. Seweryn - problem ważny; aktorki piękne i zdolne; i trudno jest się do czegoś doczepić; ale całość niespecjalnie mnie poruszyła; ciarek nie miałem; już chyba tylko muzyka jest w stanie wywołać we mnie jakieś emocje;
Piwkowanie w "Kuflach, kapslach" z K. i rozmowy na czym polega biznes i czym jest uczciwość w biznesie. A potem świetny deal w Pizza Hut - trzeba wiedzieć z kim się w miasto wypuszczać jeśli szuka się dealu.
Wódka przedsylwestrowa i raz jeszcze myśl, że miejsce jest zupełnie bez znaczenia, ważne z kim.
Sylwester w oparach...kurzu; nowe doświadczenie; wspomnienie przysięgi wojskowej? wiejskiej zabawy?;
Rozpoczęta lektura książki S. Kopera "Alkohol i muzy. Wódka w życiu polskich artystów" - materiał ciekawy, język mało fascynujący.
W ramach wymiany między znajomymi lektura "Chuć czyli normalne rozmowy o perwersyjnym seksie" (E. Wanat, A. Depko) - czasem człowiek myśli, że wie dużo, a nie wie prawie nic:-)
Wyjątkowy spacer po opustoszałej, wieczornej Warszawie.
Odgrzebałem gdzieś w necie, dawny talk show Raczka - miło posłuchać Jandy, Umer, Waldorffa - zdecydowany highlight czasu świątecznego.
Galeria podróżników - ilu ludzi, tyle sposób na życie.
Pytanie o facebook - co skłania ludzi do raportowania o każdej wizycie w klozecie? Czy czymś się od nich różnię? A może dzieli mnie od nich tylko kwestia technologii i szybkość raportowania? jak zmienił się świat? czym jest rozmowa dziś?
I tak mógłbym bez końca, ale po co?
lubie;)
OdpowiedzUsuń